I było wspaniale. Na to miasto nie ma siły, wciąż chcesz tam wracać.
Na każdym rogu kawiarenka lub knajpa, Rynek zalany turystami, bruk Kazimierza tonący we mgle, a "może to ten deszcz"...
Śledzie po burłacku i pierogi z wiśniami w rosyjskiej knajpie, sushi & sake nad Wisłą, urodzinowe prosecco wypite w piątek w południe, Swing Fenomeno Club on Saturday night...



"Widzę cię, tak, wiem
Nie zrobię więcej zdjęć - tak, wiem..."
I teraz mi żal, że nie ma powrotu do tego, co było.
Tęsknię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz