a gdy słyszę po raz ósmy
skrzypienie kroków na schodach
męcząca niechciana złość w trzewiach rośnie
jak zaczyn drożdżowy
powtarza jesteś oschła i małomówna nie ma do kogo gęby otworzyć
człowiek zdany sam na siebie o wszystkim musi pomyśleć
masz tu pierogów zrobiłam
patrzę na rozciągnięte jak ciasto
uszy z wielkimi plastikowymi klipsami
na dresowe spodnie pod nocną koszulą
na zsiniałe worki na łzy które roni na zawołanie
ja naprawdę bardzo chcę być miła i kochająca
ale pewnie tak jak mówi mam serce z kamienia
no i ta cholerna zima w perspektywie
czwartek, 13 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz