czwartek, 29 października 2009

Archive - Poznań Alternative Fest - styczeń 2010

Minął tydzień od niezapomnianego koncertu w Warszawie, gdy dowiedziałam się, że niedługo wrócą: a dokładnie 19 stycznia 2010 zagrają kolejny koncert, tym razem w Poznaniu, w Eskulapie, ramach Poznań Alternative Fest.
Oczywiście jadę.
Nie mogłabym przegapić takiej dawki wrażeń: bilety kupiłam na bilety24.pl od razu, jak tylko się pojawiły.
A jutro w końcu, mam nadzieję, kilkakrotnie odkładana premiera Controlling Crowds Part IV...Wprawdzie singiel promujący krążek, tj. "The Empty Bottle" niespecjalnie mnie zachwycił, ale za to "Lines" (...lines lines lalalala lines lines lalalala...)zagrane na koncercie dało mi nadzieję na kolejną muzyczną ucztę.

sobota, 17 października 2009

Warszawa, Stodoła 16.10.2009







I w końcu ich zobaczyłam!
Muszę przyznać, że na żywo brzmią genialnie; po powrocie z koncertu włączyłam płytę... i nagle studyjne nagrania wydały mi się płaskie w porównaniu z koncertowym wykonaniem.
Zagrali praktycznie cały album: Controlling Crowds, Bullets, Words On Signs, Dangervisit, Quiet Time, Collapse/Collide, Clones, Bastardised Ink, Kings Of Speed, Funeral. Zabrzmiały również dwa utwory z nowej płyty, Controlling Crowds Part IV, genialne "Lines" oraz lekko popowe "The Empty Bottle". Na bis muzycy wybrali Londinium, Numb, System oraz Again.
Na koncercie w anonimowych dla mnie wcześniej muzykach ujrzałam ludzi, prawdziwe osoby z krwi i kości, ich sposób poruszania się, gesty i mimikę. I to jest naprawdę bezcenne ;-)
Teraz, słuchając płyty, wiem, czy w danej chwili śpiewa Pollard czy Dave, słyszę gitarę Harrisa, widzę Smileya za bębnami...

poniedziałek, 12 października 2009

lascia ch'io pianga


przy tobie
nie mogę być już sobą
spojrzenie przyklejone do pleców
usztywnia kręgosłup

nie wolno mi płakać
więc
myślą ostrą jak brzytwa
tnę nadgarstki w poprzek
wisząc wciąż trzy łokcie nad ziemią
nigdy już nie znajdę spokoju

taka ja nibyja
można mnie pieprzyć

kochać nie trzeba

czwartek, 8 października 2009

Dziś wolałabym siebie nie spotkać


Ale ucieszyłam się.
Herta Müller otrzymała dziś w końcu Literacką Nagrodę Nobla. W Polsce jej książki wydało Wydawnictwo "Czarne", które notabene "specjalizuje się" we współczesnej prozie, głownie z Europy Środkowej, również polskiej. Warto tam zajrzeć, poszperać.
Hertę Müller tłumaczyła Katarzyna Leszczyńska, podobno zrobiła to genialnie.
Rok temu przeczytałam "Sercątko", które rozłożyło mnie na kwanty. Próbowałam przekonać do jej przeczytania paru znajomych; jednak nikogo nie zachęciło to, że powieść pokazuje życie w Rumunii w czasach dyktatury Ceausesçu. Właściwie każda jej książka jest przesiąknięta klimatem tamtych czasów, prześladowań, przesłuchań, totalitaryzmu.
Mnie ujął najbardziej język tej prozy: poszatkowany semantycznie a jednocześnie ścisły, hipnotyczny i dosadny, wytwarzający gęstą, duszną i mroczną atmosferę, dziecięco bezwzględny i nieobliczalny. Z pozoru niewinne słowa tną jak tasaki. Zatrzymywałam się prawie nad każdym zdaniem i stawiałam serce w słup z wrażenia. Miałam ochotę podkreślać ołówkiem każde takie zdanie, nauczyć się na pamięć, cytować.
Tytułowe "Sercątko" bije mimo wszystko, mimo strachu i upodlenia.

Poniżej wywiad z pisarką zamieszczony w czerwcu tego roku w Dużym Formacie:
Przećwiczyłam śmierć