Nieboskłon
mi kipi
w kraterze pępka
coraz starsza wersja mojego ciała
rozkłada się z gorąca
nie ubranymi plecami obłaskawiam trawę
i życie co pode mną
Słońce szepcze mi po skórze
a ona rumieni się jak ciasto
zarywa się ziemia
odurzona wiatrem
będzie padać
na łeb na szyję
przed nią
na kolana
jej płaczliwy kochanek
sobota, 25 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz