Confusion, Delusion,
Seclusion,Inclusion,
Numbing,Loving,
Finding you in me,
How I adore, the chaos of you.
Cry out, Take out,
Heartless,Fearless,
Compassionately,
Feeling you in me,
How I love,
The chaos of you.
Psycho,
Halo,
Cruel and tormenting,
Compassionately,
Seeing us in them,
How I adore,
The chaos in them,
In them,
In them,
Of you,
Of you.
[Archive, CONTROLLING CROWDS]
źródło: http://archivemusic.pl
wtorek, 31 marca 2009
poniedziałek, 30 marca 2009
ARCHIVE Controlling Crowds
Miało być dzisiaj, ale Warner Music przełożył premierę w Polsce na 4 kwietnia. Bardziej wyczekanego przeze mnie albumu nie ma i nie było. Chyba jednak nazbyt się emocjonuję. Marzę o koncercie LIVE, z wrażenia wywróciłoby mnie, wiejska dziewuchę, na lewą stronę!
Dzięki MYSPACE znam już album prawie na pamięć; ta muzyka przestraja mój mózg na fale alfa - lepiej niż Bach.
Słuchawkami odgradzam się od gównianego całokształtu i wreszcie żyję naprawdę.
Dzięki MYSPACE znam już album prawie na pamięć; ta muzyka przestraja mój mózg na fale alfa - lepiej niż Bach.
Słuchawkami odgradzam się od gównianego całokształtu i wreszcie żyję naprawdę.
Etykiety:
alternative rock,
archive,
controlling crowds,
electronica,
muzyka,
neoprogressive
poniedziałek, 23 marca 2009
Era Jazzu - Maceo Parker
Czekam na koncert, bilet już w szufladzie. Niby nic, a cieszy.
Może się jeszcze wiele zdarzyć: np. odwołanie koncertu albo zmiana terminu...albo sam koncert może okazać się sporo poniżej moich oczekiwań. Ale jak to stwierdził PS: "na żywo to nawet jak ktoś jest całkiem średni, to i tak jest całkiem fajnie...", więc ha! jest nadzieja, że ulegnę czarowi muzyki live.
Bez muzyki i bez czekania na takie małe ale energetyzujące wydarzenia byłoby naprawdę kiepsko, nawet nie chcę myśleć.
A Parker jest genialny.
piątek, 20 marca 2009
Without your love
I'm dazed in madness
I can't lose this sadness
Can't lose this sadness...
[ARCHIVE, "Again"]
I can't lose this sadness
Can't lose this sadness...
[ARCHIVE, "Again"]
Etykiety:
alternative rock,
archive,
lyrics,
neoprogressive
wtorek, 17 marca 2009
I wish I knew you before...
I get a taste of blood in my mouth when you're near
A feeling that's too painful to bear
I get a taste of blood in my mouth when you're near
A feeling that's too painful to bear
Straight to my head
I get a look of fear on my face with you here
A feeling that shivers down my skin
Try to resist, but it's just not finished with you yet
A hold too intense to forget
[ARCHIVE, "Taste of blood", Lights 2006]
Kocham ten utwór, w wydaniu akustycznym jeszcze bardziej wyrywa wnętrzności. Głos Pollarda pełznie po mojej skórze, wzdłuż kręgosłupa, rozcina na pół...
Chciałam spróbować twojej skóry, zacisnąć usta na pulsujących miejscach, poczuć metaliczny smak zranionych warg, ale już chyba za późno...
A feeling that's too painful to bear
I get a taste of blood in my mouth when you're near
A feeling that's too painful to bear
Straight to my head
I get a look of fear on my face with you here
A feeling that shivers down my skin
Try to resist, but it's just not finished with you yet
A hold too intense to forget
[ARCHIVE, "Taste of blood", Lights 2006]
Kocham ten utwór, w wydaniu akustycznym jeszcze bardziej wyrywa wnętrzności. Głos Pollarda pełznie po mojej skórze, wzdłuż kręgosłupa, rozcina na pół...
Chciałam spróbować twojej skóry, zacisnąć usta na pulsujących miejscach, poczuć metaliczny smak zranionych warg, ale już chyba za późno...
Etykiety:
alternative rock,
archive,
lyrics,
muzyka,
neoprogressive
poniedziałek, 16 marca 2009
Mi Nacimiento, Frida Kahlo, 1932
Dostałam w prezencie piękne drewniane sztalugi.
I jeszcze nowe pędzle, pachnące świeżością farby...
Trudno o bardziej przemyślany i trafiony prezent. Gdy dostajesz taki upominek, od razu wiesz, że komuś zależy. A jednak nie okazałam Wam, kochani, należytej radości, trochę mam do siebie żal.
Nie namaluję ciebie, ani promieni słońca na bielonych ścianach, ani kwitnących jabłoni w ogrodzie u moich rodziców, cyprysów na toskańskich wzgórzach, zachodu słońca nad Atlantykiem... nie będzie nic z tego całego kiczu, który tak kocham.
Jeszcze nie mam dość odwagi, aby popłynąć krwistą ścieżką w moją szarość, czerń i indygo. Przymierzam sztalugi, sprawdzam intensywność kolorów na nadgarstku, ostrość i miękkość pędzli. Ale w końcu będę tam, oprawiona w ramy, jak moje życie.
Urodzę się wczoraj druga ja, czysta postać bólu. Będę dotrzymywać mi tak wyczekanego towarzystwa.
I jeszcze nowe pędzle, pachnące świeżością farby...
Trudno o bardziej przemyślany i trafiony prezent. Gdy dostajesz taki upominek, od razu wiesz, że komuś zależy. A jednak nie okazałam Wam, kochani, należytej radości, trochę mam do siebie żal.
Nie namaluję ciebie, ani promieni słońca na bielonych ścianach, ani kwitnących jabłoni w ogrodzie u moich rodziców, cyprysów na toskańskich wzgórzach, zachodu słońca nad Atlantykiem... nie będzie nic z tego całego kiczu, który tak kocham.
Jeszcze nie mam dość odwagi, aby popłynąć krwistą ścieżką w moją szarość, czerń i indygo. Przymierzam sztalugi, sprawdzam intensywność kolorów na nadgarstku, ostrość i miękkość pędzli. Ale w końcu będę tam, oprawiona w ramy, jak moje życie.
Urodzę się wczoraj druga ja, czysta postać bólu. Będę dotrzymywać mi tak wyczekanego towarzystwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)