coraz rzadziej jej do twarzy
pół litra calimocho nie wygładza krzywd
czekanie na wrogów dobrego uwiera w boku
nie leży już cierpliwa zbroja
za ciasna w szyi
dusi i krępuje ruchy
dzień w dzień
wlecze się sama za sobą ociężale
chyba da już spokój
ukradkiem nocą w wannie
pozbędzie się ciała
i tak nie było idealne nie będzie szkoda
Obraz: Pastor Xisaq
Niepokojący obraz
OdpowiedzUsuńi wiersz
Zeruya, niepokój to mój cień od urodzenia ;-)
OdpowiedzUsuńTreść wiersza zmieszana z tym utworem muzycznym mimo iż jestem facetem, spłynęła po mnie w sposób przemawiający.
OdpowiedzUsuńKopacz, dobrze że nie spłynęło jak po kaczce... :-)
OdpowiedzUsuń