poniedziałek, 14 czerwca 2010

provandosi



w lustrze
coraz rzadziej jej do twarzy
pół litra calimocho nie wygładza krzywd

czekanie na wrogów dobrego uwiera w boku
nie leży już cierpliwa zbroja
za ciasna w szyi
dusi i krępuje ruchy

dzień w dzień
wlecze się sama za sobą ociężale
chyba da już spokój

ukradkiem nocą w wannie
pozbędzie się ciała
i tak nie było idealne nie będzie szkoda



Obraz: Pastor Xisaq

4 komentarze:

  1. Zeruya, niepokój to mój cień od urodzenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Treść wiersza zmieszana z tym utworem muzycznym mimo iż jestem facetem, spłynęła po mnie w sposób przemawiający.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kopacz, dobrze że nie spłynęło jak po kaczce... :-)

    OdpowiedzUsuń