sobota, 6 listopada 2010
Gdybyś tylko mógł być przy mnie, gdy zaczynam tracić nadzieję... gdybyś mógł ratować ją, gdy wycieka tchórzliwie szarpanymi dziurami w sercu.
Na pewno nie pozwoliłbyś, by wątpliwości wielkie jak grochy żłobiły szare bruzdy w moich policzkach.
Uwierzyłabym, że mogę żyć inaczej. Że mogę cię kochać, kiedy tylko chcę.
Obraz: Wojciech Siudmak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
miałem okazję być na wystawie prac Siudmaka...
OdpowiedzUsuńpolecam Naoto Hattori...
Dziękuję za to polecenie, właśnie oglądam, dech mi zaparło :-)
OdpowiedzUsuńTak Siudmak jest zapierający dech...
OdpowiedzUsuńNie zawsze można niestety kochać, kiedy się tylko chce, niestety...
pozwoliłem sobie poszperać tu trochę...czytałem o styczniowym koncercie Archive w Eskulapie...mam te same odczucia
OdpowiedzUsuńRiverman, milo mi, że poszperałeś ;-)
OdpowiedzUsuńDoskonałymi ilustracjami tak gęsteych słów, jak Twoje, mogłyby być też niektóre fotografie czeskiego Saudka.
OdpowiedzUsuńJutro nie umiera nigdy, to mówię Ci ja, Bond, James Bond.
OdpowiedzUsuńA tak poważnie - to pięknie napisane. Pod warunkiem, że się nie rozklejamy, prawda?
OdpowiedzUsuńKochanie uzależnione od wzajemności traci chyba jednak nieco ze świeżości... kochać można zawsze, różna jest tylko tego jakość.
OdpowiedzUsuńGdybanie często nie jest dobre...
OdpowiedzUsuń... jak przejmująco.. :(
Mimo wszystko szczęścia życzę :)
wg108 nie, nie rozklejamy :-)
OdpowiedzUsuńFabrykaciszy, cóż, wciąż nie mam doświadczenia w tej materii... ;-)
Mała Mi, dziękuję za odwiedziny i życzenia :-)
es hermoso lo que escribes
OdpowiedzUsuńsaludos desde México