Idzie zima. Blask dnia maleje, wykradzione godziny kraczą nad głowami, a my nie mamy gdzie spleść się w warkocz snu.
Wiesz, od tamtego dnia serce bije mi w brzuchu, trzepocze, tłucze się o ściany.Pulsuję rozgrzaną rzeką, paruję prosto w listopad, piżmowym dymem w nadchodzący ziąb.
Śnię tobą, spoglądam twoimi dłońmi na moją skórę pod czarną jedwabna mgłą.
a jeśli to na ciebie czekałam?
zostań proszę
we mnie na dłużej
ukołyszę cię
po szczyt
Zdjęcie: Internet.
Cieplutko, milutko, eterycznie i tęskniąco :)))
OdpowiedzUsuńzmysłowo bardzo. pięknie i delikatnie... bardzo dobrze się czyta :]
OdpowiedzUsuńpięknie zaplecione słowa...
OdpowiedzUsuńkurcze...głupio tak pod tym pisać, bo ja przeciez w Tobie nie zostanę..., ale tak ciekawie, ze musiałam:)
OdpowiedzUsuńach...rozmarzyłam się.. po przeczytaniu - zdegustowaniu tak zmysłowego warkocza pełnego miłości powinno mi być cieplej na dłużej.. ale po chwili jest jakby chłodniej, puściej, dłużej i ciemniej..więc degustuję ponownie i znowu robi się cieplej na duchu - przyjemnie tak:)
OdpowiedzUsuńmam dokładnie ten stan ;)
OdpowiedzUsuńNiby zwyczajne słowa, a tyle w nich emocji, że mocno plotą się w zmysłowy erotyk. Wracam do niego już drugi raz, ale na własny użytek pomijam "ukołyszę cię po szczyt".
OdpowiedzUsuńniby listopad a robi się ciepło gdy się czyta
OdpowiedzUsuńPięknie.
OdpowiedzUsuńSłowo "próby" w tagach nie pasuje - jest w sam raz :)
Pięknie malujesz słowami...tną smyczkiem po strunach duszy...
OdpowiedzUsuńPieknie...spokojnie...i tak zmyslowo...
OdpowiedzUsuń