sobota, 20 marca 2010
La Divina - troppo fiera, troppo fragile
Do księgarń trafiła nowa biografia Marii Callas autorstwa Alfonso Signoriniego, "Zbyt dumna, zbyt krucha" [oryg. Troppo fiera, troppo fragile, 2007]. Wydawcą jest Świat Książki. Chodzą słuchy, że na podstawie tej książki ma powstać kolejny film biograficzny o Callas.
Nie jestem szczególną wielbicielką ani znawczynią opery, ale Callas darzę uwielbieniem.
Callas to prawdziwa artystka (tak, wiem, truizm!), ale i kobieta z krwi i kości, jej życie to dramat: trudna relacja z matką, skandale, romanse, ukrywana śmierć pierwszego dziecka (syn Onassisa), daleko posunięta wada wzroku, wczesna utrata głosu, depresja, a jej wybitny sopran to jedynie narzędzie, by wyśpiewać całą tę miłość i śmierć, pasję i ból. Śpiewała tylko to, co chciała śpiewać, będąc śpiewaczką i aktorką jednocześnie.
Przedstawiam moje ukochane arie w jej wykonaniu:
Adriana Lecouvreur "Poveri Fiori", Francesco Cilea
Adriana Lecouvreur "Ecco, respiro appena... Io son l'umile ancella", Francesco Cilea
Norma, "Casta Diva", Vicenzo Bellini
Norma, "Deh! Non volerli vittime", Vicenzo Bellini
I scena-majstersztyk z filmu "Filadelfia" - w tle fragmenty opery Andrea Chénier, "La mamma morta", Umberto Giordano:
Etykiety:
Adriana Lecouvreur,
Andrea Chenier,
Bellini,
Cilea,
giordani,
maria callas,
muzyka,
Norma,
opera
wtorek, 9 marca 2010
208 Talks of Angels

208 Talks of Angels to moja ostatnia muzyczna fascynacja, wykopana z czeluści rosyjskiej sieci.
Zespół został założony przez Anthony'ego Fadeyeva w 2006 roku.
Skład:
- Anthony Fadeyev – gitara, wokal, efekty, komponowanie, programming, sampling
- Vilena Karklinya – wokal, manager
- Vladimir Romanchenko – bass, sampling, efekty
Trudno przypisać zespołowi inną etykietkę niż "alternatywny" czy może raczej "progresywny", choć z typowym rockiem progresywnym (mam tu na myśli Yes, Camel czy też Marillion) nie ma aż tak wiele wspólnego. Muzyka 208 Talks of Angels łączy takie elementy jak trip-hop, ambient, folk, rock, hardcore punk, nu metal, a brzmienia industrialne i elektroniczne miesza z akustycznymi. I mimo całej progresywnej folkowej liryczności rodem z Jethro Tull czy King Crimson (patrz utwór "Invasion"), transowego beatu w stylu The Prodigy ("Into this night"), znajdziemy tu też coś ze stylu Faith No More ("The Dancing Clown") i może nawet z Linkin Park ("How much I care"). To jest dopiero eklektyzm w czystej postaci!
Swoją twórczość sami muzycy określają skrótem III, czyli "independent - individual - intellectual".
U podstaw powstania 208 Talks of Angels leży chęć prowokowania odbiorcy do przekraczania granic i obalania stereotypów, co znakomicie słychać w każdym z utworów: żaden z nich nie jest jednolity czy monotonny, rytm łamie się kilkakrotnie, przypominając sinusoidę albo nawet wykres EKG, a mimo to utwory nadal zachowują wewnętrzną melodyjność. Artyści zaskakują nas z każdym kolejnym utworem.
Niestety, zespół jeszcze nie wydał żadnej oficjalnej EPki, póki co, możemy ich słuchać w necie, ewentualnie wybrać się do Iżewska, gdzie mieszkają muzycy i załapać się na ich koncert.
Ja sfiksowałam na punkcie tej muzyki, a utwory "The window", "Run away from Mr. Ray", "Emptiness", "How much I care" wciąż chodzą mi po głowie.
Poniżej video z koncertu, który zespół dał w listopadzie 2009 Iżewsku w Teatrze Opery i Baletu z udziałem Narodowej Symfonicznej Orkiestry Udmurckiej, koncert ten to prawdziwy pozytywny zwrot w karierze zespołu.
Totenfest
Midnight Story
Emptiness
Invasion
Więcej na ich profilu na MY SPACE .
Etykiety:
208 Talks of angels,
alternative rock,
electro-rock,
industrial,
muzyka,
progressive rock,
trip-hop
piątek, 5 marca 2010
hullabaloo!
Oglądając Hullabaloo, album dvd z dwóch koncertów w słynnym paryskim Zenithcie, nabyłam pewności, że Muse to naprawdę koncertowy fenomen.
Hullabaloo to dokument zarejestrowany w październiku 2001 roku i wydany niecały rok później, a więc - nie da się ukryć - osiem lat temu. A jednak wciąż żywy: energia i ekspresja lidera, Matthew Bellamy’ego, nie pozwala się oderwać od ekranu, a co dopiero gdyby tak uczestniczyć w koncercie na żywo...! Wystarczy spojrzeć na rozentuzjazmowany tłum fanów w Zenithcie!
Parę dni temu było już wiadomo, że 21 sierpnia 2010 trio wystąpi w Krakowie jako gwiazda Coke Live Music Festival na terenie Muzeum Lotnictwa Polskiego. Bilet jednodniowy to koszt 115 zł.
I bardzo bym chciała jechać, choć w festiwalach nie gustuję, choć w koncertach "en plein air" ;-) nie gustuję, ale to w końcu MUSE! Z drugiej jednak strony, na samotny wypad na koncert aż do Krakowa jestem chyba za stara ;-)
Poniżej jeden z moich ulubionych "momentów" na Hullabaloo, utwór "Uno":
A może ktoś znajomy by się wybrał...?
Etykiety:
alternative rock,
coke live music festival,
electronica,
hullabaloo,
muse,
muzyka,
new prog,
progressive rock
środa, 3 marca 2010
w granicach obłędu
kobieta o szarej twarzy obleka wstręt w róż co wschód
łżąc tym różem codzienności jak jednorazowy kochanek
nie kocha nie czuje nie pragnie nie płacze nie złorzeczy
upodabnia się i godzi
weneckich rysów nic już nie złamie
ale o zachodzie
ile jeszcze krwi w ciele krzyczy
basta! wrzeszczy
tak by nikt nie słyszał
basta
poniedziałek, 22 lutego 2010
"Nie wiemy, co to jest sztuka"
Mija pięć lat od śmierci Zdzisława Beksińskiego.
Strach przed śmiercią prześladował go całe życie, a Ona kręciła się ciągle w pobliżu: najpierw wojna i zagłada, którą ze sobą przyniosła, naznaczyła psychikę Beksińskiego, wtedy nastoletniego chłopca, a potem tragiczna historia jego rodziny: żona Zofia umiera po ciężkiej chorobie, jego syn Tomasz, legenda dziennikarstwa muzycznego, w 1999 roku popełnia samobójstwo, którego notabene próbował już nie raz.
W końcu śmierć triumfuje ostatecznie i dopada samego artystę. Zostaje zamordowany w 2005 we własnym mieszkaniu w Warszawie przez nastolatka, który wcześniej dla niego pracował. Siedemnaście ciosów nożem była odpowiedzią na odmowę finansowej pożyczki.
Zaczynał od czarno-białej fotografii, zajmował się rzeźbą, rysunkiem, ale prawdziwy rozgłos przyniosły mu obrazy, które zaczął malować w latach 60. Obrazy malował farbami olejnymi na płycie pilśniowej, nigdy nie dając im tytułów.
W jednym z wywiadów stwierdził, że nie znosi symboliki, pragnął, aby osoby oglądające jego obrazy doznawały estetycznego wstrząsu. Bez wątpienia udało mu się. Jego obrazy przesiąknięte są obsesją na punkcie śmierci, pełne hipnotyzującej grozy zniszczenia i przemijania, destrukcji i rozpaczy.
Krew, mgła i wiatr, kamienne mury, ogień, kości i ścięgna, korzenie i skłębione chmury, nienaturalne postaci i twarze, wysokie krzesła i szubienice na kształt krzyży, te kluczowe elementy obrazów tworzą nadrzeczywistość, która wciąga jak heroina, hipnotyzuje i wdziera się w umysły kolejnych fanów twórczości artysty.
Jego jedynym spadkobiercą zostało Muzeum Historyczne w Sanoku, mieście, w którym Beksiński urodził się i wychował. Promotorem jego sztuki i długoletnim przyjacielem był Piotr Dmochowski.
Zainteresowanym polecam artykuły:
Artysta nie żyje
Życie i twórczość - strona Muzeum Historycznego w Sanoku
Zdzisław Beksiński a Piotr Dmochowski
Powyżej zamieszczone obrazy pochodzą z bogatej web galerii Piotra Dmochowskiego: Wirtualne Muzeum Zdzisława Beksińskiego . Można tam obejrzeć również inne prace Beksińskiego: rysunki, fotografie, rzeźby, fotomontaże i grafiki.
Inne źródła:
Iluminatornia - Sztuka o inspiracji. Zdzisław Beksiński.
Beksiński
Zdzisław Beksiński - Surrealizm Ekspresjonistyczny
Etykiety:
beksiński,
malarstwo,
surrealizm ekspresjonistyczny
wtorek, 16 lutego 2010
Księżycowe baśnie Leszka Kostuja
Tajemnice puchną tutaj na błękitno i szmaragdowo w wiśniowej mgle, łypią szklistym okiem, szepczą w baśniowym języku niezrozumiałe limeryki, aż musisz podchodzić bliżej i bliżej, by lepiej usłyszeć. Leśne stwory podglądają zza listowia, lśnią w blasku księżyca długie nosy i ostre dzioby. Nie ma pewności, czy ten świat nas przyjmie w otwarte pierzaste skrzydła czy też omami i przemieni.
Taki jest świat Leszka Kostuja, surrealistyczny, magiczny, baśniowy, ożywający w akcie tworzenia. Obłe kształty i kolorystyka nasuwają skojarzenia z Dalim, mroczne wizje - z Beksińskim.
Artysta szczególnie upodobał sobie malarstwo akrylowe i olejne, tworzy również tzw. digital painting.
Leszek Kostuj tak sam o sobie pisze na swojej stronie internetowej:
"Zaczynałem od niewielkich realistycznych rysunków, później powstawały obrazy inspirowane surrealizmem, prace z pogranicza surrealizmu i abstrakcji aluzyjnej. Moja sztuka ciągle się zmienia, ciągle poszukuję optymalnych dla siebie form wypowiedzi artystycznej.
Kiedy zaczynam malować, często bywa tak, że nie zastanawiam się nad efektem końcowym. Dopiero kiedy pojawiające się na płaszczyźnie obrazu plamy, linie, barwy zaczynają współdziałać budzi się wyobraźnia dając impuls do dalszych twórczych wyładowań. Na tym etapie tworzenia pojawia się pewien pomysł, wizja i koncepcja obrazu nastawiona na to, aby powstało dzieło w jak największym stopniu zaspokajające moje artystyczne i estetyczne potrzeby".
Kiedy zaczynam malować, często bywa tak, że nie zastanawiam się nad efektem końcowym. Dopiero kiedy pojawiające się na płaszczyźnie obrazu plamy, linie, barwy zaczynają współdziałać budzi się wyobraźnia dając impuls do dalszych twórczych wyładowań. Na tym etapie tworzenia pojawia się pewien pomysł, wizja i koncepcja obrazu nastawiona na to, aby powstało dzieło w jak największym stopniu zaspokajające moje artystyczne i estetyczne potrzeby".
Pokochałam ten świat od pierwszego weń wejrzenia, zaczarował mnie, wciągnął w swoje sidła. Jest tak sugestywny, że zaczynam śnić w tych kolorach. Mam wrażenie, że dostanę się tam za jednym dotknięciem ręki, jak Alicja na Drugą Stronę Lustra.
Zauroczenie to zaowocowało kupnem obrazu "Księżycowy ptak" (zdjęcie powyżej), Błękitna Ptaszyna jest już u mnie, czeka tylko na klatkę z drewnianych ram. I dziś wiem, że na Ptaszynie się nie skończy, bo ten świat uzależnia, chcesz mieć najmniejszy jego okruch, by znieczulał na szarość z każdym pojedynczym spojrzeniem.
Poniżej mały przegląd twórczości Leszka Kostuja, są to obrazy akrylowe. Większa uczta wizualna dostępna jest na stronie http://www.kostuj.com/ w web galerii.
Obrazy można kupić m.in. TUTAJ .
niedziela, 14 lutego 2010
podanie
Panie Prezesie
nie jestem dobra
w życiu
dlatego zwracam się z prośbą o przeniesienie
do innego działu
w trybie natychmiastowym
Subskrybuj:
Posty (Atom)






